środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 7

EDIT: Założyłam aska, jeśli macie jakieś pytania to zapraszam http://ask.fm/surlyff.

Po tym jak Ashton odwiózł mnie do domu nie mogłam się na niczym skupić. Oglądałam telewizję, ale moje myśli ciągle krążyły przy nim. Prawie się pocałowaliśmy, a to nie jest nic. Nie wiem czy mam się niepokoić, że to przyszło tak szybko, czy cieszyć, że w ogóle chciał. Jestem pewna, że cały wieczór miałam banana na twarzy i cieszyłam się, że ani Meg, ani George'a nie było w domu. Sama byłam tutaj zaledwie od półgodziny, więc Matt'a też nie spotkałam. Chyba, że gdzieś wyszedł.
-Effie? Wróciłaś? - usłyszałam krzyki dobiegające z korytarza. Oho, o wilku mowa. 
-Tak, jestem w salonie - odkrzyknęłam.
Sekundę później Matt wszedł do pomieszczenia i przyglądał mi się. Wkurzał mnie, czego się tak gapi?
-O co chodzi? - zapytałam przewracając oczami.
-Wszystko w porządku? - zapytał, a ja wstałam ze swojego miejsca.
-W jak najlepszym - odparłam i weszłam do kuchni. Wyciągnęłam małą miseczkę, do której wsypałam trochę płatków, po czym wylałam na nie jogurt. Kiedy już chciałam wyjść w drzwiach pojawił się mój brat.
-Będziesz mnie teraz śledził?
-Naprawdę chcę wiedzieć czy wszytko gra.
-No przecież mówię, że tak. Chyba powinieneś to wiedzieć, jako, iż jesteś moim bratem - zawsze doskonale odgadywał jak się czuję, a teraz do cholery nie widzi, że jestem szczęśliwa i nie może mi dać spokoju?
-Dobra - burknął tylko, a ja go wyminęłam i poszłam do swojego pokoju. Nie fatygowałam się, żeby wyłączyć telewizor.
       Przez Matt'a na chwilę przestałam myśleć o blondynie, ale kiedy tylko drzwi mojego pokoju się zamknęły, a ja zostałam całkowicie sama jego obraz ponownie pojawił się w mojej głowie. Położyłam się na łóżku i zaczęłam jeść, lecz cały czas patrzyłam w pustą ścianę przed sobą. Najdziwniejsze w tym spotkaniu było to, że on chciał mnie pocałować będąc z Libby. A to co powiedział o ich związku było dziwne. On chce z nią zerwać, to pierwszy fakt. On wie, że nie kocha jej tak jak powinien, to drugi fakt. Ja nie wiem kto mu to uświadomił, to trzeci fakt.
Jestem strasznie ciekawa kogo miał na myśli. To musiała być dziewczyna i on musiał ją kochać, skoro wie, że nie kocha Libby jak dziewczyny z którą mógłby być, a jak przyjaciółkę. Trochę się uspokoiłam wiedząc, że nic do niej nie czuje, ale niepokoi mnie to co będzie, gdyby ona nagle wróciła. Co jeśli znowu Ashton coś do niej poczuje? A co jak nigdy nie przestał jej kochać? Chyba, że ona tu jest, ale ze sobą nie są.
To wszystko jest takie popaprane. Czuję się, jakbym była na haju i wygadywała głupoty. Poważnie.

~*~

-Dzień dobry - przywitałam się wchodząc do kuchni, w której był mój brat. 
-Dobry - odpowiedział z buzią pełną naleśników. Usiadłam naprzeciwko niego i nałożyłam sobie jednego, po czym również objadałam się tymi pysznymi plackami. 
-Sam zrobiłeś? - zapytałam z podziwem.
-Nie, to Meg - odpowiedział, a ja przewróciłam oczami.
-Gdzie ona jest?
-W pracy.
-Zrobiła je zanim wyszła?
-No tak - odparł jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
       Kiedy już zjadłam to wróciłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko w pełni szczęśliwa. Nadal myślałam o tym co wczoraj się stało. Moje szczęście przerwał jednak dźwięk przychodzącego sms-a. Mruknęłam coś niewyraźnie zła. Mam nadzieję, że to coś ważnego. Sięgnęłam po telefon i przejechałam palcem po ekranie, a kiedy już go odblokowałam zauważyłam, że tej osoby najbardziej się nie spodziewałam.
Od nieznany: Chyba jeszcze o mnie nie zapomniałaś? 
Serce zaczęło mi bić szybciej. Ledwo mogłam złapać powietrze, byłam przerażona. Myślałam, że ta osoba dała sobie spokój, a to były głupie żarty. A co jeśli to coś poważniejszego? Nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli, ale musiałam zdecydowanie bardziej być ostrożna. Rzuciłam telefon na łóżko i przeczesałam włosy dłonią. Wczoraj byłam szczęśliwa? Dzisiaj rano też? No cóż, niespodzianka.
       Dość długo stałam i po prostu wpatrywałam się w ten głupi telefon. A kiedy nagle zaczął dzwonić myślałam, że dostanę zawału. Niepewnie sięgnęłam po niego. Bałam się, że ta osoby - kimkolwiek jest - teraz do mnie dzwoni. Okazało się jednak, że to Ashton. Kiedy tylko przeczytałam jego imię od razu zapomniałam o tych dziwnych sms-ach. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Odebrałam.
-Halo?
-Cześć - po drugiej stronie usłyszałam niepewny głos blondyna.
-Cześć.
-Chciałem tylko zapytać czy nie miałabyś ochoty do nas dzisiaj wpaść?
Oczywiście, że mam ochotę.
-Po co?
-Nie wiem, tak po prostu. Chłopaki chyba Cię polubili.
-Dobrze, przyjdę.
-Świetnie, mam po Ciebie przyjechać?
-Nie, przejdę się.
-Effie...
-Ufam Ci Ashton, ale nie, dziękuję. Przejdę się.
-Dobra, jak chcesz, do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon ponownie na łóżko. Odwróciłam się w stronę lustra i przyjrzałam swojemu odbiciu. Na mojej twarzy znajdował się głupi uśmiech, który zwykle mają nastolatki, które właśnie umówiły się na randkę z chłopakiem, który im się podoba. Na samą myśl, że miałam dzisiaj zobaczyć blondyna na moich policzkach pojawiały się wypieki. To jest dziwne. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania, po czym poszłam do łazienki i przebrałam się oraz zrobiłam makijaż. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Przecież on ma dziewczynę, a my wczoraj prawie się pocałowaliśmy. Rozumiem, że dla niego może to nic nie znaczyć, więc chyba nie powinnam robić sobie nadziei.

~*~

-Pamiętasz? Miałaś z nami zagrać! - nagle krzyknął Calum wielce podekscytowany. Chyba naprawdę myśli, że ma ze mną jakieś szanse. Chłopaki lubią wygrywać i jest mi strasznie przykro, że będę musiała ich ograć. Wróć, ani trochę. Usiadłam obok niego na podłodze przed telewizorem, a ten uruchomił grę. Wybraliśmy drużyny i wszystko co trzeba było, po czym zaczęliśmy grać. Oczywiście byłam równie dobra co oni. Nie raz grałam z Matt'em. Najwyraźniej się nie spodziewali, bo widziałam jak brunet robił się lekko czerwony ze złości. Ja natomiast miałam niezły ubaw widząc go w takim stanie.
-Jak ty to zrobiłaś? Musiałaś oszukiwać. Pewnie oni grali za Ciebie! - zarzucał mi, a także chłopakom, jednak Ci nic sobie z tego nie robili, tylko płakali ze śmiechu. Jestem ciekawa ile razy widzieli go w takim stanie. Był naprawdę załamany. Upokorzył się przed swoimi przyjaciółmi, przegrywając z dziewczyną. Rozumiem jego ból, ale sam tego chciał. 
-Dobra, Cal, nie szukaj wymówek i po prostu przyznaj, że pokonała Cię dziewczyna! - krzyknął Luke, a mi zaczynało powoli robić się przykro. Gdybyście tylko widzieli jego minę. 
-Idę do łazienki - rzucił Mike i po chwili już go nie było. Aaron natomiast chciał coś powiedzieć, przez co próbował się opanować i udawać, że to już go nie śmieszy, jednak gdy tylko otworzył buzię zaczynał się śmiać. Muszę przyznać, że śmiech Ashton'a jest słodki i mogłabym go słuchać godzinami, jednak z drugiej strony jest tak śmieszny, że sama mogłabym się turlać po ziemi. 
-Ej, Cal, może chcesz zagrać jeszcze raz? - najbardziej dokuczał mu Luke, a brunet robił się coraz bardziej zły. Nie wiem czy to aż takie ważne, przecież nic się takiego nie stało. Wydaje mi się, że trochę przesadzali.
-Pieprz się, Heminngs. 
-Lukey, a może ty chcesz ze mną zagrać? - zapytałam lekko przesłodzonym głosem, a ten nagle przestał się śmiać. 
-Mógłbym spróbować, jednak nie chce mi się teraz. 
-Doprawdy?
-Jak najbardziej.
-No idź, mądralo. Zobaczymy jaki ty będziesz dobry! - prychnął Calum. 
Chłopaki się uspokoili i usiedli porządnie na kanapach. Ja usadowiłam się obok bruneta i przytuliłam się do jego ramienia. Wiedziałam, że nie jest na mnie zły, bo nie miał o co. Przecież wygrałam sprawiedliwie i to jego przyjaciele go wkurzali. 
-Co tu się dzieje? - do pokoju weszła Libby, oho -Słyszałam śmiechy - popatrzała na wszystkich, lecz na mnie zatrzymała się trochę dłużej. A raczej na mnie i Calum'ie -Czy ja o czymś nie wiem? - podniosła brew, a ja czułam jak moje policzki robią się czerwone. 
-Zależy co masz na myśli - odparł Cal i objął mnie ramieniem. Czułam wzrok wszystkich skierowany na mnie, ale nie miałam odwagi na nich spojrzeć.
-Dobra, nie ważne, co robicie? - weszła głębiej i usiadła na jednym z foteli. 
-Calum właśnie przegrał z Effie w fifie - odezwał się - jakżeby inaczej - Luke. 
-Serio? - widziałam, że nie mogła uwierzyć. Wspominałam, że jej nie lubię?

~*~

Postanowiliśmy pójść na lody, bo i tak nudziło nam się w domu. Wydawało mi się, że wszyscy mieli świetne humory. No może oprócz Ashton'a, który cały czas był zamyślony i idąc kopał napotkane kamyki.
-Która godzina? - podeszłam do Calum'a i szturchnęłam jego ramię. Chłopcy są za wysocy jak dla mnie. Nienawidzę patrzeć na nich podnosząc głowę. Wtedy boli mnie szyja.
-Po piętnastej.
-Długo jeszcze będziemy szli? - zapytałam marudząc. Wymyślili sobie, że pójdziemy do jakiejś "innej" lodziarni. Podobno ona jest lepsza, a co za tym idzie: jest także dalej. Zdecydowanie bliżej mieliśmy do centrum, ale przecież oni muszą wymyślać.
-Jakieś dwadzieścia minut - odparł jakby to nie robiło na niego żadnego wrażenia.
-Żartujesz sobie? Nogi mnie bolą - brunet westchnął i na chwilę przystanął lekko kucając.
-Wskakuj.
-Jej! - pisnęłam i wskoczyłam na jego plecy. Owinęłam ręce wokół jego szyi uważając, żeby go nie przyduszać. Cal był naprawdę fajny i dało się z nim porozmawiać. Był idiotą, ale fajnym idiotą.
Cieszyłam się jak małe dziecko. Rozglądnęłam się i zauważyłam, że Michael idzie rozmawiając z Luke'iem i Aaron'em, za nimi drepcze Ashton niezwracający uwagi na to co się dookoła niego dzieje. No i Libby patrzy w swój telefon na tej samej wysokości co Ash, ale bardziej na lewo. Zastanawiam się czy blondyn już z nią zerwał, czy może to było tylko głupie gadanie. Ale patrząc na to jak ona się zachowywała mogę wnioskować, że jednak to zrobił. Przecież gdyby byli razem to pewnie szłaby przy jego boku i tuliła się do jego ramienia, lub po prostu trzymała jego rękę. Ja bym tak zrobiła. 
-Hej Cal, powiesz mi prawdę? - usłyszałam nagle głos Mike'a i jak na zawołanie wszyscy zwrócili swoje głowy w naszą stronę. Czułam się niezręcznie, naprawdę niezręcznie. Chociaż nie wiem dlaczego.
-O co chodzi?
-Czy ty i Effie, no wiesz - poruszył śmiesznie brwiami. Czułam jak moje policzki pomalutku przybierają czerwieńszych odcieni. Spojrzałam w kierunku blondyna, który od razu spuścił wzrok. Nie wiem dlaczego ale poczułam się winna. Naprawdę winna. Wczoraj prawie się pocałowaliśmy, a dzisiaj siedzę na plecach jego przyjaciela. Może dla mnie to nic nie znaczy i traktuję go jak dobrego kolegę, ale wygląda to chyba trochę inaczej.
-Zamknij się Clifford - próbował brzmieć groźnie, ale zaraz po tym na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zeskoczyłam z jego pleców natychmiast.
-Co jest? - szepnął -Przecież on tylko żartuje. Nie przejmuj się.
-To nie o to chodzi - oczywiście, że nie o to. Chodzi o Ashton'a.
-Przecież ona woli mnie - ni stąd, ni zowąd przy moim boku pojawił się Aaron. Świetnie kurwa. Położył rękę na moim ramieniu a że bluzka lekko mi się zsunęła dotknął mojej skóry. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, lecz sama nie wiem czemu tak zareagowało.
Nic nie powiedziałam tylko wysunęłam się spod jego objęcia, a ten zaczął rozmawiać z Calum'em. Każdy zajął się rozmową i nikt nie zwracał na mnie uwagi. Podeszłam więc blondyna, który szedł sam.
-Co tam? - chciałam jakoś zacząć rozmowę, ale wiem, że to było beznadziejne.
-Nic, a co ma być? - wzruszył ramionami.
-Jesteś zły? Na mnie?
-Nie.
-To czemu się tak zachowujesz?
-Jak? - podniósł głowę i spojrzał na mnie. Ton jego głosu trochę mnie przestraszył, lecz starałam się o tym nie myśleć.
-Właśnie tak - prychnęłam i odeszłam.

~*~

Zgadnijcie kto mnie odwozi do domu. Tak, Ashton. Nie mogłam lepiej trafić. Byłam zła na niego za to jak się dzisiaj zachowywał, ale co mogłam zrobić? Nie chciałam wracać do domu pieszo po takiej długiej wędrówce. Ten ich sklep był naprawdę daleko, ale szczerze było warto, bo lody były niesamowite. 
       Blondyn zatrzymał się niedaleko mojego domu, bo o to go poprosiłam. Nie chciałam, żeby Matt go zobaczył bo na pewno dostałabym wykład, że nie mam się z nim spotykać. 
-Effie? - usłyszałam głos Ash'a, gdy już otwierałam drzwi samochodu. 
-Hm? - zostałam jeszcze na swoim miejscu.
-Czy ty...no wiesz...czy podoba Ci się Calum? - nie mogłam uwierzyć, że to pytanie wyszło z jego ust. Nie sądziłam, że po tym jak się zachowywaliśmy można tak twierdzić. Nie wydaje mi się, żebyśmy robili coś co robią osoby w sobie zakochane. 
-Nie, skąd to pytanie? 
-Nie ważne, dobranoc - Aha? Najpierw pyta mnie o takie coś, a potem wygania? Co z nim jest nie tak?
-Dobranoc. 
-Effie?
-Co znowu?
-Ja i Libby, no my, zerwaliśmy. Pomyślałem, że może chciałabyś wiedzieć - widziałam, że czuł się lekko skrępowany, więc tylko przytaknęłam głową i posłałam mu uśmiech, po czym zamknęłam drzwi i wróciłam do domu.
       Przebrana w moją piżamkę wskoczyłam do łóżka. Mimo, że gniewałam się na Ashton'a w czasie pobytu w "ich" lodziarni, to teraz znowu byłam szczęśliwa. On nie ma dziewczyny, on zerwał z Libby. Czy tonie brzmi pięknie?
Ten dzień był bardzo miły, a ja ich coraz bardziej lubię.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk wydostający się z telefonu. Szybko po niego sięgnęłam i odebrałam.
-Halo?
-Cześć Effie, czemu się nie odzywasz? - usłyszałam głos Rose i zdałam sobie sprawę, że naprawdę dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy.
-Cześć, przepraszam, ale byłam chora a teraz chodziłam do chłopaków i...
-Czekaj, czekaj, tych chłopaków?
-No tak.
-Widzę, że nie próżnujesz. Mówiłam Ci, żebyś sobie dała z nim spokój.
-Ale my się przyjaźnimy tylko, naprawdę. A jeśli chodzi o Ashton'a to zerwał z Libby.
-Że co? - była zdziwiona -Dla Ciebie?
-Nie, nie dla mnie. Tak po prostu, chyba - wzruszyłam ramionami mimo, że brunetka nie mogła mnie zobaczyć.
-Dobra, jak się spotkamy to wszystko mi opowiesz, bo widzę, że wiele rzeczy nie wiem.
-Okej, okej, dobranoc.
-Dobranoc.
Wskoczyłam pod kołdrę i ułożyłam się wygodnie patrząc w sufit. Telefon zawibrował mi w ręce, więc podniosłam go przed twarz. Wiadomość. Przełknęłam ślinę, nie chciałam jej otwierać. Jednak ciekawość wzięła górę.
Od nieznany: Dobranoc kwiatuszku, śnij o mnie.
Teraz chyba w ogóle nie zasnę.

•Ten rozdział mi nie wyszedł, wiem i przepraszam. 

5 komentarzy:

  1. Boże to było takie ehfuyxhzci *-* Kocham jak i piszesz i czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na next robi się ciekawie ale najbardziej ciekawi mnie ten anonim kim on jest czy effie go zna czy nie i wg co od niej chce ?? <3 /W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, już nie mogę doczekać się następnego ;) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next :) / Wierna czytelniczka ;** <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział , jak zawsze <3 i nie mów , że Ci nie wyszedł Ok !? Bo jest , jak już pisałam wcześniej ŚWIETNY ! <3 Czekam na next :) Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę zarąbiste opowiadanie xDDD czekam na kolejny rozdział <333//Ewela xd

    OdpowiedzUsuń